W tym tygodniu podjęłam ważną decyzję:) Postanowiłam wstawać duuużo wcześniej, tzn. o 5:00 i dzień rozpoczynać, a nie kończyć ćwiczeniami. Muszę przyznać, że wcale nie było tak ciężko, perspektywa tego ile jeszcze w ciągu dnia mogę zrobić była tak kusząca, że nie mogłam się nie zmobilizować. Poza tym, dzień jakoś fajniej mijał, kiedy wiedziałam, że wieczorem mogę robić co chcę/muszę (a plany w związku z tym nadmiarem czasu mam szerokie) i nie potrzebuję się spieszyć, żeby zdążyć jeszcze poćwiczyć. Nie umiem odpoczywać, choć próbuję się tego nauczyć i w niedzielę popołudnia staram się spędzać na nic nie robieniu. No właśnie staram się:) Mój małżonek już jakiś czas temu w sytuacji, kiedy to miałam odpoczywać, a on miał sprzątać, a oczywiście było odwrotnie i synek mój starszy go zapytał, dlaczego to ja myję podłogę skoro on miał to robić, ze stoickim spokojem odpowiedział mu, że mamusia nie umie usiedzieć w miejscu. I już od dawna wiem, że to prawda. Obowiązków w pracy, w domu mi nie brakuje, a ja wciąż sobie wymyślam dodatkowe zajęcia. Najczęściej związane z pracą niestety. Niestety dlatego, że ta moja gorliwość, kreatywność i działanie nie przekłada się na finanse. Razu pewnego gdy moja babka (jedyna w swoim rodzaju kobieta, bez wątpienia, choć widzę u się pewne symptomy podobieństwa) zapytała: a cóż ty dziecko z tego masz, nie miałam wyjścia i odrzec musiałam, że satysfakcję. No, ważna ci ona przecież też jest. Czasami mam wrażenie, że to cud jest, że jeszcze nie oszalałam od nadmiaru myśli, koncepcji, planów i sama się sobie dziwię, że jestem w stanie to wszystko ogarnąć. Stąd też to zadowolenie z zyskania dwóch dodatkowych godzin w ciągu dnia. Owszem, kosztem snu, ale jeszcze się w życiu (albo i po) naśpię. I tylko wkurzam się gdy znowóż ta sama babka zrzędzi: za dużo na siebie bierzesz.
Wracając do piątku. Coś w ten dzień formy nie miałam, gardło mnie pobolewało i głowa również (co nie zmieniło faktu, że co sobie zaplanowałam, to zrobiłam) i zdjęć jakoś też nie miałam chęci czynić, więc tylko trzy starszak mi machnął, po powrocie z pracy, w związku z czym taka trochę wymięta fizycznie i psychicznie na nich jestem. Strój mój tego dnia w całości pochodzi? Z lumpeksu:)
sliczny zakiecik :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńbardzo wcześnie wstajesz, ja bym tak nie mogła ;) fajny żakiecik, szkoda , że zdjęcia takie małe.
OdpowiedzUsuńhttp://lamodalena.blogspot.com/
Zdjęcia syn mój robił i niestety razem ze mną telewizor w roli głównej wystąpił więc go ucięłam:)
Usuńładny zestaw :)
OdpowiedzUsuńFajny żakiet:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńMoże i ja się zmobilizuję do wcześniejszego wstawania?;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ten lumpeksiany zestaw! Fryzurka też mi się podoba:)
Dzięki. Z fryzurami ostatnio poszalałam, ale o tym już wkrótce. Zapraszam :)
Usuń