środa, 1 lipca 2015

Komunia


 Kochane moje, 

Wiem, długo mnie nie było, ale ostatnie tygodnie w pracy dały mi w kość tak dobitnie, że energii zbrakło na resztę. Bywałam u Was i wybaczcie brak słowa, ale dokumentacja wszelaka, jaką musiałam wystosować, polot twórczy we mnie zabiła. 
Potem potrzebowałam resetu i po trosze mi się udało oderwać od rzeczywistości podczas weekendu w Toruniu, gdzie mimo ciuchowego dostatku, wspaniałych plenerów, zabytków wartych zwiedzenia, chyba trochę na przekór, ani jednej foty nie strzeliłam. Reset to reset od wszystkiego. Odpoczęłam od pracy, od domu (szeroko rozumianego), szkoda tylko, że od siebie się nie da, bo myśli niestety wyłączyć nie umiem. A po powrocie - bajzel na kółkach w chałupie, którego do teraz nie ogarnęłam, owoce w sadzie do zebrania i przetworzenia, piechy do obcięcia  i wykąpania itp. itd., końca nie widać. I próba wyhamowania, co w moim przypadku jest niezwykle trudne, "bo jak  się wychowałaś na rozbujanej łajbie, jesteś przyzwyczajona do huśtania, to potem źle się czujesz na spokojnym morzu" - to już nie moje słowa, ale niezwykle adekwatne do mnie. Dopóki pracuję, czasu brakuje na rozważania wszelakie, to jest ok, ale nawet delikatny nadmiar wolnego czasu, wywołuje u mnie symptomy depresji i wycofania. Cóż po prostu niedobór emocji i skrajnych uczuć mnie wykańcza - taki typ, nic nie poradzę.
W każdym razie na ten czas ogarnęłam się i wracam i będę:) I zdjęcia zaległe w końcu pokażę:)

Komunia Starszaka:) Dawno ci to było, prawie zapomnieliśmy już, że w ogóle była, ale czas Wam pokazać, co w końcu, po moich rozlicznych poszukiwaniach i dylematach ciuchowych wdziałam na siebie:) Będzie trochę familijnie:)
Oh i muszę dodać, dziś nie lumpeks a mohito:)









  Z bratanicą moją, malutką i bratem:)
  Z hasbendem;)
  A to Starszak:)



  I wszyscy razem:)


Dzień później
 Do miłego:)