środa, 17 czerwca 2015

nagroda

W ubiegły tygodniu, w poniedziałek, po 21, przeżywałam nieziemską radość z wyniku konkursu, nad którym pracowałam z młodzieżą przez cały rok. Już wiecie zajęliśmy 3 miejsce w Polsce. Radość nasza granic nie miała... do wtorku wieczora. Bo wtedy okazało się, że nagrodą będą długopisy i kredki...Ja właściwie do teraz tematu nie ogarniam, choć już trochę czasu minęło i emocje minęły, a było na prawdę hardkorowo i na bank kolejnych siwków się dorobiłam (dobrze, że pod farbą nie widać:))

W konkursie owym zbierało się punkty za wszystkie wykonane przez rok szkolny zadania, maksymalnie 140, my zdobyliśmy 137:) Oprócz tego doliczane były punkty za elektrośmieci - 0,5pkt za 1kg elektrozłomu. My zebralismy 2tony 300kg, czyli jakiś tysiąc punktów z hakiem dla nas. Punkty te można było wymienić na nagrody, ale pula pojawiła się dopiero po ogłoszeniu wyników, mimo, że miało być wiadomo od początku o co walczymy. A nagrody okazały się iście imponujące jak dla szkół ponadgimnazjalnych - kredki, długopisy, plastelina, bloki - szał ciał, ale te były za niewielką ilość punktów, natomiast tablety, drukarki, mp4 za niebagatelne sumy ponad 300 i więcej. I wszystko byłoby cacy, gdyby się nie okazało, że nam nie doliczono, przez pomyłkę punktów za elektroodpady i tym sposobem zajmując 3 miejsce mieliśmy niebagatelną sumę 137 punktów, czyli jak dla mnie nic, bo co ja dzieciakom miałam powiedzieć? że za cały rok ciężkiej pracy, za tak wysokie miejsce wygrali kredki?

Cały tydzień licznych telefonów, maili, nie przespanych nocy i litry łez (bo już nie dawałam rady, taka wściekła byłam)w końcu zaowocowało. Jedna z pań, która przyznała, że popełniła błąd postanowiła odkupić winy (sama tak się wyraziła) i zapewnić nam wybrane przez nas nagrody (rzekomo z własnych funduszy, a to z kolei mnie zmroziło, bo ja nie z tych co po trupach, ale nagrody przecież nie dla mnie tylko dla młodzieży miały być). W każdym razie dziękuję tej pani, bo początkowo zrzucano na nas winę i posądzano o różne niedopatrzenia.

Wszystko się zatem skończyło względnie dobrze, ale nerwówa była jak diabli:) A jeszcze dzisiaj w radio usłyszałam tekst - jak się gra to się ma. Ciekawe...

A ja kolejny raz mówię sobie - to był ostatni raz....


A co u mnie? a właściwie na mnie? Biały garnitur, taki łatany, bo to komplet nie jest, ale tak jakoś wyszło:)