niedziela, 26 kwietnia 2015

powrót do przeszłości

Tak jak obiecałam...trochę się boję, ale słowo się rzekło...

Pewnie, nie jedna z Was myśli, że kokietuję pisząc o swych problemach z utrzymaniem wagi. Udowodnię Wam zatem jak zdarzało mi się w przeszłości wyglądać. Tendencja do tycia raczej genetyczna, do tego hormony (bo dzieci w sposób naturalny podobno mieć nie miałam, a tu patrz - są) i lekkie popuszczenie wioseł i oto ja z przeszłości. Pokażę zdjęcia niezbyt warte pokazania, aż serce mnie boli, że to robię, ale obiecałam, więc wstawiam. To jak dzisiaj wyglądam to efekt pracy nad sobą przez kilka lat, nic u mnie nie dzieje się w pięć minut. Zawsze zazdrościłam szczęściarom, którym łatwo przychodził powrót do formy, po ciąży na przykład. I mimo, że już dłuższy czas utrzymuję względnie wagę (nie odpuszczając ani jednego dnia ćwiczeń) to każdy mój grzeszek zaraz jest widoczny i muszę pasa przyciągać, takie to moje ciało niesforne, niestety:)

Osoby, które mnie wcześniej nie znały (tak jak i Wy) myślą, że ja zawsze taka jak dziś jestem, byłam. 
A tu surprise:) I chyba już zawsze mentalnie grubaską zostanę:)
aha, świadomie wybrałam zdjęcia, hmm te najokazalsze:)na których mój Starszak jest niemowlęciem (dziś ma 10 lat) i to on na tych fotach miał być najważniejszy:)
Miłego oglądania:)







Masakra. Teraz mi wierzycie?

 Dla równowagi emocjonalnej mojej, wrzucę też zdjęcia aktualne, co by niepotrzebnie się nie denerwować, a Wam dać porównanie:)






Koniec smęcenia o wadze, obiecuję już nie narzekać, bo w końcu nie wygląd jest najważniejszy...



Do rychłego