poniedziałek, 13 lipca 2015

Długa kiecka:)

Mam wolną chatę, dzieciaki są na wakacjach u dziadków i tak pięknie się złożyło, że weekend z mężem moim najmilszym mieliśmy dla siebie. Oj działo się...nawet na disco skoczyliśmy, co prawda nie udźwignęłabym tematu bez drinka, bo jednak stara już jestem, ale po małym wszystko się jakby zaróżowiło. Rzadko nam się zdarzają takie chwile bez chłopców, bo rodzice daleko, więc korzystamy:)
Niestety weekend się skończył, małżonek w pracy, więc zajęcia sobie wymyślam, bo tak bezczynnie to się nie da. Biorę się za pokój chłopaków. Zabawki (już większością się nie bawią) muszę pochować, bo się aby przewalają, a na zbiórkę zabawek w grudniu będą jak znalazł. Jak co roku tak i w tym wspomożemy (ja i moja młodzież z Ekotrójki) fundacje i domy dziecka przed świętami.


Zdjęć jak zwykle więcej mam niż czasu, żeby je obrabiać i wstawiać pojedynczo, choć w wakacje nie stroję się tak często jak w roku szkolnym (hmm zaprawy robię jednak w geterkach hehe)
Postanowiłam zatem pokazać Wam moje dwie kreacje z długą kiecką. Pierwsza mój absolutny faworyt - długa zwiewna i w ciekawy print:) Druga to sukienka, idealna na upały. Zresztą na fotach tych widać jak to się zjarałam nieziemsko, oczywiście przez przypadek. Ja zawsze opalam się przez przypadek. Nie lubię opalania, na leżaczek jakoś czasu, albo pogody nie ma. Ale co roku słońce mnie dosięga w najmniej oczekiwanych momentach i zawsze, ale to zawsze jestem opalona w paseczki, krateczki, a nawet kropeczki, nigdy równomiernie. A, że solariów też nie dzierżę, to o wyrównaniu tej nieszczęsnej opalenizny mowy nie ma. W tym roku zatem mam na plecach ślad po bokserce, w której z rodzinką moją na rajd rowerowy pojechałam. Kto by pomyślał, że zaraz tak mi się plecy zjarają? No nie ja...
W każdym razie mam nadzieję, że Wam się w długich spódnicach spodobam, bo ja je nieziemsko polubiłam:)













Ciuchy - sh, tylko woreczek w kropy z biedronki:)

Przyjemności:)