sobota, 9 stycznia 2016

Przegląd tygodnia

Nabrałam tłuszczyku ( waga za diabła nie chce mniej pokazywać). I znów muszę się pilnować. Takie życie. Jak się człowiek z genem grubasa urodził to walczyć musi cały czas. A ja sobie wiosła popuszczałam powoli aczkolwiek regularnie. No i popłynęłam. a żeby ten tłuszczyk ulokował się w miejscu pożądanym (czyt. w cyckach) to nie, gdzież tam. Wszystko zaraz w biodra i brzuszysko poszło. Zatem czas podjąć wyzwanie i zacisnąć pasa z żarciem. Przede wszystkim w weekendy, bo to właśnie wtedy pozwalałam sobie na więcej. Nie żeby to pączki były, czy serniki i inne pyszności na myśl o których ślinka sama leci, ale same zdrowe jedzonko tj. orzeszki i inne bakalie - oczywiście w hurtowej ilości i chlebek z pełnoziarnisty z śliweczką - mniamuśny - rzecz jasna - opakowanie na raz;) i tak dalej i tak dalej. Nic to, ograniczę ilość i musi być dobrze, więc trzymajcie kciuki. I Broń Boże - to żadne postanowienie noworoczne - w te nie wierzę - jakoś nigdy mi nie wyszły (pewnie dlatego nie wierzę). Po prostu przyszedł czas się ogarnąć. A jak ja sobie coś umyślę to klękajcie narody - musi się udać:)

Pogoda jest jaka jest, wiecie same. Zimno jak diabli, śnieżnie...Wiem, że o zdjęciach w plenerze (oczywiście wkoło chałupy) w taką pogodę nie mam co marzyć. Raz, że Starszaka męczyć nie będę, bo stracić mogę mojego jedynego fotografa, a dwa, że czasowo się trochę wymijamy i póki co jak ja wracam z roboty to ciemno już jest na dworze, a gdy trochę później wychodzę to syn mój już w szkole zdobywa szczyty edukacji. W związku z tym ( ściągając trochę od moich ulubionych blogerek) przeglądy tygodniowe postaram się robić. Takie wiecie w lusterku, w sypialce, tam gdzie ująć mogę me boskie, lekko utuczone ciałko w pełnej okazałości. 

 Plan  ten powstał właściwie już jakiś czas temu, dlatego też jestem w posiadaniu kilku takowych ujęć, choć są jeszcze z początku grudnia. Potem tak jakoś energii mi zbrakło, ale liczę, że chwilowe to było załamanie. Zresztą postanowiłam zamieszczać posty i komentarze zgodnie ze swoim sumieniem, tj. wolnym czasem, ochotą i weną do wysmarowania choć kilku słów. Zatem częstotliwość nawet mi nie jest znana.

 No to startujemy:)


 Dzień I
Spódnica letnia i wielkie swetrzysko:) Moje ulubione w tym roku:)

 Dzień II
Portasy na kant i adiki - zestaw ulubiony:)



 Dzień III 
Tym razem sukienka letnia i swetrzysko z liskiem, choć za bardzo go nie widać, ale to rude, to zdecydowanie lisek:)



 Dzień IV
lekki odpał stylizacyjny - krawat męża do bluzy:)

 Dzień V
Zdaje się, że porą nocną zdjęcie robione (sorki za bajzel w tle)


 Pozdrówka serdeczne i do szybkiego:)





wtorek, 5 stycznia 2016

Co zrobić z włosami



Trochę mało mnie tutaj i pewnie tak będzie, bo chwile zwątpienia nie są mi obce. W głowie pomysłów na posty tysiące, ale czasu jakoś brakuje coby siąść i je spisać, potem myśli ulatują i tak leci. Zamykać bloga jednak jeszcze nie będę - dam sobie szansę, bo właśnie sprawdziłam, że już roczek minął od kiedy tu jestem. Przyznać się muszę, że co najmniej miesiąc już zdjęć nie robiłam. No, ale coś tam mam w zanadrzu na szczęście, bo czasy były, żem foty codziennie czyniła.

Zrobiłam sobie mały detoks od kompa i internetu, poświęcając te nieliczne chwile spokoju chłopakom moim najmilszym, książkom i filmom, co rzadko ostatnio mi się zdarzało. I szczerze powiedziawszy nie tęskniłam. Po pierwsze jak widzę komputer, to robota mi się zaraz przypomina, a to wskazane nie jest w czasie wolnym od pracy, a po drugie chyba starej daty jednak jestem i papierowe gazetki zupełnie mi starczają. Nic to, czas jakiś fot poszukać w czeluściach pamięci kompa mojego, a że zimnem i śniegiem powiało, to postaram się coś cieplejszego wynaleźć.

O i jest wersja z płaszczyskiem, choć wątpię, żeby pogoda w dniu popełniania tych fot była bliska obecnej, ale przynajmniej nie jest wiosenna;) no i są buty sportowe. Pisałam już, że pokochałam je nad życie? Policzyć bym mogła dni na palcach jednej ręki, w których zawdziałam inne trzewiki. Że też wcześniej nikt mi nie powiedział, że pasują do wszystkiego:)


 Cały czas zapuszczam włosy (mam je znacznie dłuższe niż na tych zdjęciach) troszkę jednak mi się dłuży i zaczynam rozglądać się za fajnymi fryzurami. Trochę mi żal byłoby ścinać, ale kto wie co mnie szarpnie, a wizyta u fryzjera już w przyszłym tygodniu...










Pozdrówka serdeczne i do następnego:)

czwartek, 24 grudnia 2015


 Kochane, najmilsze:)
Życzę Wam cudownych, spokojnych, udanych Świąt w gronie najbliższych:)

I dziękuję za wszystkie życzenia dla mnie. Mam nadzieję, że wkrótce będzie mnie więcej u Was, u siebie...bo trochę tu wieje pustką;)







środa, 9 grudnia 2015

Podobno nie powinno się narzekać na szefa, bo zawsze można mieć gorszego, hmmmmmmmmm
Nie mam na nic czasu....nie mam czasu dla dzieci, rodziców, ani domu, nie mówiąc o blogu.
A święta za pasem. No cóż ja w proszku i wiem, że nie wiem kiedy zrobię zakupy świąteczne, chyba rano w Wigilię, może zdążę....








niedziela, 29 listopada 2015

łańcuszek:)

Jakiś czas temu, odległy dość zostałam nominowana przez  iluminacje konwersacje stylizacje do zabawy. Jakoś wcześniej się nie złożyło, zatem teraz nadszedł czas, co by kilka słów o sobie naskrobać.


  1. Bloguję, gdyż....
Hmmm, zaczęłam z głupia frant. Nawet wcześniej za bardzo nie oglądałam innych blogerek, szukałam ujścia dla swoich myśli i nie przypuszczałam, że w ogóle ktoś do mnie zajrzy. Stało się inaczej i dobrze, bo bym popłynęła ku ciemnej stronie mocy... Dzięki blogowi poznałam kilka niesamowitych osób i myślę, że mogą to być niezwykle ważne dla mnie znajomości:)
  1. Gdybym nie była, tym kim jestem, byłabym....
sobą, nie widzę siebie w innej roli. Prawdę powiedziawszy to jest nieco przygnębiające...
  1. Film, który zawsze chętnie obejrzę....
to nie jest film, lecz serial "Ranczo". Mogę oglądać na okrągło i zawsze niezmiennie mnie śmieszy. Patrzę i śmieję się jak głupi do sera:)
  1. Podziwiam ludzi, którzy...
Są zawsze pewni siebie, niezależnie od sytuacji nie zmieniają zdania, nawyków etc.W życiu bym taka nie chciała być, ale podziwiam, może takim jest łatwiej:)
  1. Ulubiona zabawa w dzieciństwie....
hmmm, ja z epoki, co to się w chowanego bawiło, zwłaszcza na nowo budowanym osiedlu. Zabawy na budowie raczej bezpieczne nie były, ale kto by się tym przejmował. Ale jak pomyślę, że chłopaki moje po piętrach bloku, bez schodów łażą, to mi się włos na głowie jeży:)
  1. Chciałabym nauczyć się...
- w końcu angielskiego, ale tak perfect, bo tak sobie to umiem
- szyć
- projektować wnętrza
- piec przepyszne placki
- pewności siebie
- odpoczywać bez wyrzutów sumienia
  1. Lubię w sobie....
Oooo, toż to najtrudniejsze pytanie...obowiązkowość i determinację w dążeniu do celu:)

  1. W mężczyznach najbardziej cenię....
delikatność, wrażliwość, opiekuńczość i pewność siebie 
  1. Moim autorytetem jest...
szczerze? nie mam autorytetu. Znaczy nie mam autorytetu w jednej postaci, nie znam osoby, która miałaby wszystkie cenione przeze mnie cechy. W każdym znajduję coś co warto podziwiać.
  1. Polecam...
ha i tu się kłania moja słabość w zapamiętywaniu tytułów i nazwisk, ale google zaraz mi przypomni:)
Zatem: "Czerwień rubinu: i pozostałe części Kerstin Gier - lekka, trochę fantastyczna powieść, ale chcę się ją czytać bez przerwy, a w książkach lubię najbardziej to, że człowiek chciałby połknąć ją na raz i potem żałuje, że to zrobił:) Z filmów natomiast polecam " Siedem dusz" - poruszający.

I przebrnęłam, aż się sobie dziwię:)
Jeśli ktoś chciałby przyłączyć się do zabawy to zapraszam i zachęcam do zwierzeń w komentarzać, nominować nie będę, jakoś zbyt nieśmiała jestem;)


Zdjęcia jeszcze z dość ciepłych dni, ale to dobrze przypomnieć sobie jak to było, gdy słońce świeciło, kiedy za oknem szaro, buro i ponuro. Pomijam fakt braku czasu na robienie nowych, bo gdy wracam po robocie do chałupy, to ciemno już prawie, a i z fotografem moim (Starszakiem) jakoś ostatnio się mijamy i czas dla siebie dopiero wieczorem mamy. Taki czas niestety.






 Pozdrówka serdeczne