środa, 4 lutego 2015

spódnica2:)

Taaa, idąc za ciosem odziałam się znów w spódnicę i w końcu też mam zdjęcie na śniegu hehe.
No i na tym śniegu się rozebrałam, dałam radę. A teraz chrypka, gardziełko, dreszcze etc. Właściwie mnie to nie dziwi, bo wirus jakiś krąży po mym domku i zaatakował młodszego. Posłałam go dziś do szkoły, choć wiedziałam, że to nie jest szczyt jego formy, gdyż ponieważ miałam niezwykle ważkie sprawy w pracy. Cóż, telefon z jego szkoły i tak nie pozwolił mi dokończyć tych niezwykłej wagi spraw. Liczę, że moja młodzież jakoś dała radę beze mnie. I jutro wizyta u lekarza nas czeka. Już widzę te kolejki, bo podobno pomór wśród dzieci i na samą myśl słabnę, że pół dnia zamiast leżeć i się grzać będę czekała tam jak na wyrok. Takie życie... Damy radę. Tobiasz już swój pobyt w poczekalni zaplanował: weźmiemy "Bellę i Sebastiana" mamusiu i będziesz mi czytać. No i spoko. Polecam książkę i film zresztą też, na którym ja stara baba ryczałam jak dziecko. Przyjaźń między dzieckiem i psem niezmiennie, od lat mnie wzrusza. Bo ze mnie taka psiara jest. Tylko trzy mam w domu i wierzcie,że byłam o maleńki krok od czwartego. Piechy nie oceniają i kochają bezwarunkowo i właściwie to wystarczy, by je również pokochać całym sercem, a wachlarz zalet tychże stworzeń jest niewątpliwie szerszy:)

Wracając do kreacji mojej z kiecką. Ciuch co do jednego (przesadziłam, rajty w jakimś normalnym kupiłam) pochodzą z lumpeksu:) Buty  - centro (ich cena powalająca całe 39,90-  w zeszłym roku po raz pierwszy, w takich żenująco niskich cenach kupiłam trzewiki w centro i sprawują się ekstra, a noszę je często, dlatego skusiłam się też na te. Wiadomo koło skóry nawet nie leżały)
Pozdrawiam Was gorąco:)