poniedziałek, 2 marca 2015

pomarańcz:)

Pierwszy dzień arbajtu, za mną:) Czas się wtrybić i wrócić do rytmu. Pierwsze wrażenie dzisiaj - słońce i to przed 6, w ogóle jasność zalała mieszkanie tak szybko jakoś - wiosna idzie bez wątpienia.
Już, już miałam nadzieję na zdjątka na dworku, przez starszaka robione, a tu... jak zaczęło lać, szaro, buro i ponuro się zrobiło w 5 minut dosłownie. I czar prysł... Do tego mała sprzeczka z starszakiem, która niepotrzebnie miała miejsce i wytrąciła nas z równowagi...wszystko przez ten deszcz...
Cóż, zdjęcia dziś zatem zrobione znów w chacie, niestety. Może jutro się uda:)
Jutro 4:30 pobudka. Małżonek mój najmilszy mówi do mnie obudź mnie też (ma zaległą robotę - już widzę jak wstał hehe) Pójdziemy wcześniej spać - mówi, a ja mam jeszcze tyle na dziś zaplanowane - angielski (wreszcie się wzięłam), książeczka ...jak tu iść wcześniej spać?

W celu przywołania wiosny znów odziałam pomarańczowe spodnie, i do tego bluzka w paski:) Paski to u mnie zdecydowana nowość, ale zainspirowana przez Ankę postanowiłam wypróbować. Myślę nawet o sukience w paseczki, ale co z tego wyjdzie to nie wiem, bo moja lista masthewów zatrważająco rośnie na wiosnę, a niby nic nie potrzebowałam...
wszystko - sh:)










Kurczę, zdjęcia sama robiłam, a takie zamazane... Mam nadzieję, że nie widać, że parę chwil wcześniej ryczałam... Na szczęście wybeczałam się i lżej już było...