wtorek, 10 lutego 2015

wtorek:)

Tak sobie właśnie wymyśliłam, że przynajmniej w tym tygodniu tytuły mych postów to kreacje z dnia, w którym je włożyłam, bo nie ukrywam do tytułów to ja głowy nie mam:) Dosłownie aż się ucieszyłam z tego pomysłu hehe

A co u mnie...

Codziennie walczę ze sobą i z czasem. Niezmiennie irytuje mnie fakt, że wciąż mam coś do zrobienia i odpocząć sobie nie mogę, bo a to pranie nie zrobione, a to podłoga nie odkurzona, a tu jeszcze obiad na dzień następny trzeba wysmyczyć i to taki, żeby każdemu dogodzić (w sensie synom moim, bo wybredne to niestety gatunki, na szczęście małżonek mój najmilszy jest wszystkożerny) Takie tam codzienne sprawy, z którymi każda z nas się boryka. Problem w tym, że nie potrafię sobie niczego odpuścić i jak okruszki jakieś widzę, to drażnią mnie tak okrutnie, że wstać koniecznie muszę i odkurzacz przytargać. Szczęście sama sobie odbieram. Ale do czego zmierzam... Byłam dziś z pewną nieoczekiwaną wizytą (zaplanowaną co prawda z 2 tygodnie temu, a nieoczekiwaną, bo zupełnie o niej zapomniałam i szczerze się zdziwiłam, że dwie godzinki dłużej dziś w pracy zostać muszę, ale cóż). No i wchodzę sobie do domu obcych mi ludzi, którzy czekają na mnie, herbatką częstują, pełna kulturka, a w chacie syf taki, jakiego już dawno nie widziałam, a różne widziałam. Wierzcie mi miałam wrażenie, że zaraz się do czegoś na amen przykleję. Masakra. I niestety koniecznie z łazienki musiałam skorzystać, co mimo już przeżytego szoku, w jeszcze większe zdumienie mnie wprawiło. I tak sobie ludzie na luzie żyją, a ja się biedna spinam, że nie na wszystko czas znajduję i, że nie wszystko idealne jest. Nie żebym w bajzlu chciała żyć, ale przecież te okruszki mogłyby poczekać przynajmniej tę chwilę, aż na stole 5 minutową drzemkę sobie walnę, podczas odrabiania lekcji z chłopcami, jak to mi się dziś przytrafiło. A pospałabym dłużej pewnie, gdyby Julek jakąś naglącą ortograficzną rozterką mnie nie obudził:)

Dziś kreacja, myślę, że nikogo nie zaskoczę z lumpeksu, prócz butków mych nowych ulubionych ostatnio z Centro:) Pozycje moje też już znane, bo samej przed lustrem, bez tła ciekawego, wymyślić się nie da:)