piątek, 23 stycznia 2015

nowy nabytek 2.

Nareszcie weekend:) Ciężki tydzień za mną, a następny nic lepszy nie będzie. Różnica jest tylko taka, że spędzę go głównie przed kompem i niestety nie tutaj, tylko dziobiąc nieszczęsne papiery, uskuteczniając wesołą twórczość. Całe szczęście, że mam w tym wprawę. Ale co tam na razie  weekend przede mną i muszę naładować baterie. Właśnie jestem po kolejnym wieczorze filmowym z moją rodzinką. Niestety dzisiejszy film taki sobie, ale ważne, że chłopakom się podobał.

Dzisiejsze popołudnie spędziłam baaardzo sympatycznie. W końcu udało mi się nawiedzić rodziców, coby synowie moi mili mogli osobiście życzenia babci i dziadkowi złożyć. Mieszkając z dala od rodziny dotkliwie odczuwam ich brak w codziennym życiu. Przyzwyczaiłam się już, że muszę sobie radzić bez pomocy najbliższych. Myślę tu głównie o dzieciach, które na szczęście (a może nie), nie wymagają już ciągłej uwagi i opieki i stają się coraz bardziej samodzielni. Trudność w tej opiece jest o tyle większa, że ani ja, ani małżonek mój najmilszy, nie pracujemy w miejscu zamieszkania.
Wracając do popołudnia, przyjemne było również dlatego, że wybrałam się z mamą na łowy, które były wielce udane i wyczaiłam kilka perełek:), które na pewno zaprezentuję. Tymczasem pokaże Wam zdjęcia ciuszka, który nabyłam ostatnio i jest nim ulubione już teraz, w iście wspaniałym kobaltowym kolorze ponczo. Cała kreacja pochodzi z lumpeksu, tylko butki - lokalny sklepik.













Coś czuję, że dopóki jest zimno i nadal wnet ciemno to, większość moich zdjęć będzie właśnie w przyjaźni z lustrem. Na razie po powrocie mego fotografa z pracy to już nikomu się nie chce z domu wynurzać. Trudno:) Będzie zatem tak jak jest:) Udanego weekendu:)