poniedziałek, 16 marca 2015

odpowiedzialne zakupy

Dziewczyny, kupujecie odpowiedzialnie?

Przyznam, że nie zawsze mi się to udaje, bo niekiedy fatałaszek do mnie za bardzo przemawia, ale czasem warto się zastanowić, czy faktycznie warto wydać, niejednokrotnie przysłowiowy ostatni grosz na ciuch, który przybył do nas z daleka...

Zanim kolejny masthew trafi do naszej szafy pokonuje podróż, o której mogę tylko pomarzyć, podróż dookoła świata. Wycieczka ta łączy się z ogromnym zanieczyszczeniem środowiska, ale przede wszystkim z wyzyskiem pracowników, ich cierpieniem, głodem, brakiem poszanowania praw nie tylko pracownika, ale też człowieka. Ciuch, który do nas trafia pokonuje około 19 tysięcy kilometrów, a to już 1/3 długości Ziemi...Każdy etap łańcucha produkcji może odbywać się w innej części świata, a etapów tych jest raptem 5: projekt, produkcja surowego materiału, obróbka materiału, szycie i sprzedaż. Często cieszymy się z niskich cen ubrań (zwłaszcza na wyprzedażach), ale też żywności, elektroniki, zabawek (bo problem dotyczy nie tylko ciuchów), ale warto pamiętać, że i tak poniesiemy ich prawdziwy koszt, może nie wyrażony w pieniądzach, tylko na przykład w degradacji środowiska, czy też koszt ten poniosą za nas inni, głównie Azjaci, osoby które szyją te nasze fatałaszki, których zarobki nie starczają na godne życie. Szyją głównie młode kobiety w wieku od 16 - 25 lat, czasem nawet młodsze, pracują 12-16 godzin dziennie, przez 6-7 dni w tygodniu, w warunkach, powiedzmy sobie szczerze skandalicznych (często nawet z toalety nie mogą skorzystać). Zakładając, że T-shirt u nas kupiony kosztuje jakieś 60,00 to szwaczka z tej kwoty otrzyma max 50 groszy, a plantator bawełny całe 5 groszy, a zgadnijcie, ile ta nasza sieciówka, w której bluzeczkę ową kupimy? och, tylko 35,00. Nieźle... Prawdziwy koszt zakupów dostrzegamy (albo i nie) kiedy znikają z naszych ulic małe, lokalne sklepiki, a zastępują je wielkie, cuda oferujące galerie i supermarkety.

Czymże zatem są podane przeze mnie w tytule odpowiedzialne zakupy/ konsumpcja? 
Otóż to podejmowanie decyzji zakupowych z uwzględnieniem konsekwencji społecznych i środowiskowych jakie niosą za sobą pozyskanie surowców, produkcja, dystrybucja, użytkowanie i utylizacja produktu.
Cóż my możemy zrobić? Na pewno postępować zgodnie z zasadą 3R (reduce, reuse, recycle), a nawet 5R (gdzie dochodzi recover, renew), pewnie wszystkim znaną , sprawdzać metki i wszelkie certyfikaty - szukać rzeczy uszytych w Pl, korzystać ze stron, takich jak dobre zakupy, gdzie znajduje się ranking firm przyjaznych środowisku i ludziom, korzystać z wymienialni (podobno są coraz powszechniejsze w Polsce), kupować mniej ( z tym już zdecydowanie gorzej), pisać petycje (to już dla bardzo zaangażowanych)

Cóż sama tego nie wymyśliłam, informacje iście szczątkowe (mogłabym pisać i pisać na ten temat) wzięłam ze szkolenia, w którym jakiś czas temu wzięłam udział. 

Mądrzę się, a ciuchów pełna szafa i nie ukrywam wciąż rośnie, zwłaszcza na wiosnę...

Staram się jednak choć troszkę mieć na względzie dobro planety (oby służyła mym dzieciom i wnukom i prawnukom...) więc czystki robię dość często, zwłaszcza jak z czegoś hmm wyrosnę, lub nie noszę, bo nie lubię i daję mym ciuchom drugie, a często trzecie życie, bo jak wiecie kupuję głównie w lumpeksach. Sprzedaję (jeśli się nadają) i raz w roku organizuję z moimi uczniami zbiórki odzieży i zabawek, które trafiają do różnych potrzebujących fundacji. 
Mimo, że naoglądałam się różnych filmików, naczytałam sporo, to z mojego zakupoholizmu lumpeksowego się nie wyleczyłam. Ten nałóg (i nie tylko ten)na  terapię się nadaje, ale cieszę się, że chociaż tyle robię i Was też zachęcam;)

A, że bez zdjęć w mych sekenhendowych ciuchach zabraknąć nie może, to dołączam, swą próbę bycia elegancką, czego szczerze nie lubię i na dodatek w paskach, które dopiero odkrywam:)














Buziole:)