Culottes to właściwie rybaczki, a ja niby takich spodni nie lubię.
Niby, bo ten fason (szerokie i zwiewne nogawki) akurat przypadł mi
bardzo do gustu i żałuję, że na razie mam tylko jedne. Jak tylko nadarzy
się okazja i wpadną mi w oko jeszcze jakieś na pewno zakupię, bo bardzo
dobrze się w nich czuję. Głównie przez tę delikatność tkaniny i
przewiewność nogawek. Z ciekawości zajrzałam na Wikipedię, co by poznać
historię tych spodni i oto com przeczytała : Culottes are an item
of clothing, originally the knee-breeches commonly worn by gentlemen of
the European upper-classes from the late Middle Ages or Renaissance
through the early nineteenth century.
No cóż nie pierwsze odzienie cośmy od mężczyzn przejęły:)
Moje
portasy zakupiłam w HM na jakiejś wczesnej dość wyprzedaży, bo już w
maju i nosiłabym bez przerwy, gdyby nie to, że muszę dać szansę też
innym mym ulubionym ciuchom:)
Dziś pokażę Wam trzy wersje:)Nawet podczas wakacji się sprawdziły (zwłaszcza, że są na gumie i przyjęły wszystkie gofry;))
Ach i znów myślami tam wróciłam, nad Bałtyk...szkoda, że tylko myślami...