poniedziałek, 19 stycznia 2015

fryzury





W czwartek idę do mojej ulubionej fryzjerki. Myślę, że jestem też jedną z jej ulubionych klientek, bo nie boję się zmian i pozwalam sobie zrobić na głowie różne różności. Kolorki na głowie miałam już najróżniejsze od bakłażanów, przez balejaże i pasemka, ciemne - czekoladwe, blondy, ale zawsze, ale to zawsze wracam do koloru mojego najukochańszego czyli do rudego. Niecały rok temu zainspirowana fryzurą z jakiejś gazetki zapragnęłam mieć blond z błękitnymi pasemkami. Marzenie swoje spełniłam zaliczając po drodze nie tylko pasemka błękitne, ale również żółte i turkusowe. Zmian się nie boję, włosy mam krótkie, które i tak odrosną, więc co mi szkodzi. Ale do czego zmierzam... Znów za mną rudość chodzi i rozważam powrót do tego koloru. Niestety wciąż się waham, bo nie ukrywam blond jest wygodny, nie wypłukuje się tak szybko, siwków moich nieszczęsnych nie widać, a jeśli widać to udają pasemka, zwłaszcza na tej mojej podgolonej części, a z rudym to jednak większy kłopot. I cóż tu zrobić?
Wstawię tu zatem kilka zdjęć moich metamorfoz fryzjerskich, oczywiście nie wszystkich, może przeglądając je się zdecyduję, a może ktoś doradzi?