czwartek, 13 sierpnia 2015

znów długa spódnica:)

Bardzo często ludzie mnie rozczarowują, długo widzę ich w różowych okularach, ufam bezgranicznie, ale okulary po jakimś czasie spadają, a rzeczywistość okazuje się dość nieciekawa, potem się zastanawiam ktoś tu jest szajbnięty, może ja, widocznie ja.

Spotkania z przyjaciółkami sprzed lat pokazują mi jednak, że nie tylko ja tak mam.

Spotkania z nimi (jakże rzadkie - raz w roku) uświadamiają mi, że może być swojsko, szczerze, swobodnie, śmiesznie i radośnie, bez zazdrości, knucia, obgadywania i wymagań. Może zatem jest szansa, że to nie ja tak do końca jestem szurnięta, tylko szajbusów najczęściej spotykam? może ich przyciągam? 


Dziś pokazuję kreację, którą  już niemalże identyczną pokazywałam o tutaj, niemalże, bo bluzka, buty i dodatki są inne, a i zdjęcia ździebko lepszej jakości są:)

I przyznać muszę, że pokochałam długie spódnice, aż mi się wierzyć nie chce, bo jeszcze pół roku temu takiej kiecki bym za chiny ludowe nie założyła. I znów nową w lumpie wyczaiłam, ale na zdjęcia z nią musicie poczekać, etap niechciejmisia jeszcze nie minął...








 Pozdrawiam Was serdecznie kochane:)